
Hygge po mojemu
Hygge – takie modne pojęcie ostatnio.
To ponoć Duńczycy wymyślili, tudzież uogólniając – Skanywawowie.
Ale jak się poczyta to tak dogłębniej i wczyta i wsłucha w to co Ci mądrzy Skandynawowie.
Bo hygge to nic innego jak wszystkie te drobne rzeczy, drobne małe cząstki pozytywnej energii jakkolwiek rozumianej, które do nas docierają i które my emitujemy innym, odpowiadając uśmiechem na uśmiech.
I ja mam też swoje hygge, i to nie tylko takie jednorazowe jak uroczy uśmiech malca z wózka w kolejce sklepu, albo takiego, który przechodząc z tatą przez przejście dla pieszych pomachał małą rączka 🙂
Bo to też hygge. I właśnie te małe, drobne rzeczy mają największe znaczenie dla naszego szczęścia.
Jednym z takich szczęśliwych dla mnie momentów są moje wypady do lasu. Mam takie swoje ulubione miejsce gdzie za każdym razem jak spojrzę na widok przed sobą mogę w końcu odetchnąć swobodnie. To miejsce z dala od wszystkiego choć na ziemi 😉

