Blog,  Slajderowe

Poszukiwania ciszy….

Nie lubię takiej zimy jaką mamy zazwyczaj, tzn. bez śniegu. A to dlatego, że znalazłam sobie sposób na zimowe aktywności i jednoczesne przebywanie w lesie właśnie wtedy kiedy spadnie śnieg- moje biegówki. Lubię las, wiosną i latem często bywam, staram się z resztą najwięcej jak się da, bywać w sezonie (wiosną i latem) właśnie w lesie. Do momentu kiedy jeszcze na gałęziach są liście, las jest bardzo atrakcyjny. A potem…?

Potem zapada cisza…

Miałam ciężką jesień, dużo domowych obowiązków w związku z operacją mojej mamy, później w chórze, GPPCh, które też wymagało bardzo dużo (i nie wszystkiemu byłam wstanie podołać), a które z resztą skończyło się zapaleniem zatok, aż wreszcie końcówka roku, która w pracy jest zawsze istnym szaleństwem. A w tym roku była mentalnie i psychicznie wyjątkowo ciężka. Może właśnie dlatego chętnie wracam do tego czasu, kiedy odpoczywałam w domu, ze względu na chorobę.

To był bardzo dobry czas, paradoksalnie  to L4 było najlepszym co mnie spotkało w końcówce roku.

Zrobiła się fajna zimowa pogoda, bo troszkę poprószyło śniegiem i zrobiło się mroźno oraz bardzo słonecznie. A ponieważ ja lubię wietrzyć swoje chore zatoki, to nie mogłam sobie odmówić spaceru z aparatem w takich okolicznościach przyrody. Byłam zaskoczona tak różnością odbioru tego samego miejsca w czwartek a później w piątek. Czwartek był mniej mroźnym dniem, w stosunku do piątku.

W czwartek jezioro jeszcze nie zdążyło tak mocno zamarznąć i przy brzegu pływało mnóstwo kaczek, przepychających się co rusz do jedzenia albo z pluskiem nurkując w wodzie. W ogóle te kaczki były niesamowite bo ledwo się zorientowały, że jest dość blisko człowiek to od razu ciągnęły do niego. Mnie „goniły” tak, że siedziały potem mniej więcej o metr ode mnie i czekały na ziarenka. Żarłoki 🙂 Dobrze, że u nas nad jeziorem zamontowali dozownik dla ziarenek dla ptactwa, wszyscy na tym korzystają. Czego bowiem nie wyjedzą kaczki, to zjedzą inne ptaki.

W piątek natomiast, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, na przystani zapanowała cisza….tafla jeziora od brzegu, przez noc została skuta lodem a stado kaczek przysiadło na środku tafli, tam gdzie jeszcze nie dotarł lód. Dla mnie to było aż uderzające, jak to samo miejsce się tak diametralnie zmieniło przez te 24h. Tak, teraz już wiem, że to była ta cisza, której tak bardzo później potrzebowałam.

Wspomnienie tego czasu pozwala wyzwolić w sobie tę ciszę i odnaleźć spokój.

A magię tej chwili najlepiej oddają zdjęcia…

 

Możliwość komentowania Poszukiwania ciszy…. została wyłączona