Blog,  Slajderowe

Czas na kawę…

W końcu odzyskałam kuchnię, dosłownie, bo meble i wszystko jest już na swoim miejscu, no i  w przenośni, bo zapach pierwszego po przerwie pieczonego chleba uzmysłowił mi, że moją kuchnię, a nawet dalej idąc dom definiuje właśnie ten zapach. Zapach pieczonego chleba. Bardzo się z tego powodu cieszę, już przyznam szczerze, tęskniłam za tych zapachem i smakiem. I cieszę się, bo można było dom wysprzątać, i zyskał on zupełnie inne oblicze, niż przez ostatnie tygodnie. No i kuchcić można  a to też bardzo przyjemna sprawa 🙂

Niedzielne przedpołudnia definiuje też jeszcze jedna tradycja….kawa. Jedyna kawa pita w weekend (bo tak piję głównie w ciągu tygodnia, na pobudkę ;)) i jedyna pita dla przyjemności. Kiedy jest cieplej, piję ją na balkonie, z książką lub gazetą w ręce, pośród kwiatów, ziół, pod wielkim parasolem. A zimą najczęściej przy transmisjach z zawodów sportowych 😛

W związku z tym szczególnym czasem po remoncie i chcąc sobie zrobić przyjemność jakiej dawno nie miałam (oj dopiero zaczynam odczuwać skutki tego remontu), dzisiaj kawa miała szczególną oprawę bo podałam ją sobie we filiżance 🙂 I powiem szczerze, chyba będę częściej praktykować te podanie. W końcu wszystkie te „skorupy” jak zwykłam nazywać naczynia kuchenne wszelakie trzymam w szafkach (nowych szafkach :D) nie tylko dla samego trzymania (co by szafki puste nie stały)

Możliwość komentowania Czas na kawę… została wyłączona