Blog

Małe światła i przedświąteczne przygotowanki…

Kto choć raz wpisał w wyszukiwarkę słowo hygge z pewnością natrafił na słowa duńska, skandynawska i świeczki.

Duńczycy rocznie potrafią spalać około sześciu kilogramów wosku. U nas jest tego chyba znacznie mniej, ale ja bardzo sobie cenię palenie świeczek (tudzież świeczników z podgrzewaczami) a szczególnie w okresie świątecznym.

Świeczki zapalam od października, niekiedy września aż do marca co najmniej, a i latem mi się zdarza wieczorami na balkonie jakieś świeczki zapalić. Choć okres wiosenno-letni jest pod tym kątem znacznie uboższy. To co lubię i doceniam w porze jesienno-zimowej kiedy za oknem nie przyjemna aura, zimno, wieje i pada, to właśnie świeczki. I wtedy je zapalam i jestem z nimi aż do wiosny.

Zawsze lubiłam małe punktowe źródła światła, ceniłam nawet lekki półmrok. Dobrze się czuję w tak oświetlonych wnętrzach, małymi aczkolwiek dość licznymi źródłami światła.

Własny pokój na co dzień oświetlam dwoma małymi lampkami, górne światło pod sufitem zapalam tylko….rano jak się maluję do pracy i wtedy gdy jest to konieczne (nie umiem się malować w łazience zwłaszcza, że wszystkie akcesoria do malowania mam w szufladzie „u siebie”) i jak czegoś szukam lub chowam (na przykład wyprasowane rzeczy do szafy) i zimą…świecznikami – zwykle mam ich 5-6 sztuk w różnych miejscach pokoju (na parapecie i półkach)

A w okresie przedświątecznym dochodzą do tego dodatkowe światełka od ozdobnych lampek dekoracyjnych po małą choinkę, która mi świeci już od początku grudnia 🙂

Małe światła są fajne, przytulne i ocieplające – zwłaszcza świeczki. Teraz już wiem dlaczego Duńczycy tak je lubią. Choć nie musiałam poznać hygge, poczytać o nim książek, żeby wiedzieć, że zawsze je czułam i miałam wokół siebie. Bo małe światła i świeczki zawsze ze mną były 🙂

Możliwość komentowania Małe światła i przedświąteczne przygotowanki… została wyłączona